Co poszło nie tak czyli nietypowy blog o polskich ratownikach medycznych.

Lato, wakacje i długi sezon urlopowy.
Korzystając z wakacji spędzonych w Polsce postanowiłem spotkać się z kilkoma moimi znajomymi którzy nadal pracują w Polskim ratownictwie medycznym.
Przepraszam , że wchodzę już na nie swoje podwórko. Jednak chciałbym powiedzieć , że to co dzieje się w Polsce przeraziło mnie. Praca za psie pieniądze, zmęczenie ratowników ciągłymi dyżurami, brak wsparcia ze strony pracodawcy. Sprawiło to , że po prostu nie wytrzymałem usiadłem za klawiaturą i zacząłem pisać.

Patrząc na zakres czynności ratownika medycznego w Polsce można śmiało stwierdzić , że zarówno w europie jak i na świecie ciężko jest spotkać profesje odpowiadającą polskiemu ratownikowi medycznemu która miała by tak rozległe uprawnienia. Nawet w Wielkiej Brytanii najbardziej doświadczony konsultant Paramedic może pozazdrościć Polskim ratownikom medycznych zakresu obowiązków. Ale czy na pewno?
Rozmawiałem na ten temat z wieloma moimi brytyjskimi kolegami. Kiedy każdy z nich się dowiedział o stosunku wynagrodzenia do uprawnień, czasie pracy itp. najczęściej poza słowami niedowierzania było stwierdzenie, że polscy ratownicy powinni się wziąć w garść , zebrać w jedno i walczyć o swoje lepsze życie.

Nastroje wśród polskich ratowników medycznych nie są najlepsze i na pewno nie będą do póki nie zmieni się wiele w naszym polskim systemie.
Wiele moich koleżanek i kolegów podobnie jak ja wyjechało do pracy za granice szukać lepszego życia w pracy która im tego życia nie zabierze.
Inni zmienili profesje i zarabiają więcej w firmach gdzie są odpowiednio traktowani. Większość ratowników medycznych którzy zostali przy swoich zawodach pracuje za pieniądze porównywalne do tych których zarabia kasjer – sprzedawca w biedronce. Czy tak wynagradzani powinni być ludzie którzy codziennie ratują ludzkie życie i od których decyzji zależy wielokrotnie być lub nie być potrzebującego człowieka? Na pewno zdecydowanie NIE.

Kiedy zaczynałem prace w ratownictwie medycznym kilkanaście lat temu zarobki które otrzymywał ratownik medyczny za prace w karetce nie były najlepsze. Jednak były bardzo zbliżone do płacy jaka otrzymywały pielęgniarki oraz były one troszkę wyższe od tych jakie otrzymywali pracownicy pracujący w sklepach samoobsługowych. W tamtych czasach mało kto słyszał o pracy dla pogotowia jako podwykonawca prowadzący własna jednoosobowa działalność gospodarcza. W wielu miejscach pracownicy nie mieli możliwości pracowania ponad wyznaczony etatem wymiar godzin. Duże zmiany nastąpiły w końcówce roku 2006 kiedy to wprowadzono ustawę o Państwowym Ratownictwie Medycznym.
Ustawa ta tak na prawdę w pełni wprowadziła ratowników medycznych do pracy w ambulansach ratunkowych a wydane kilka tygodni później rozporządzenie określiło miedzy innymi jakie leki i jakie uprawnienia otrzymają ratownicy medyczni.
W tym jednym momencie pracy zabrakło dla wielu innych pracowników pogotowia – sanitariuszy. Osób które nie posiadały żadnego wykształcenia medycznego lub nie zdążyły zrobić szkoły najczęściej studium policealnego na kierunku ratownik medyczny.
Miejsca te zaczęto wypełniać często ratownikami przyjętymi na umowę zlecenie, później wiele stacji pogotowia wprowadziło konkursy ofert stawiając na obsadzenie dyżurów ratownikami „kontraktowymi” prowadzących swoją własną działalność gospodarczą.
W ten sposób ratownicy zostali uwięzieni w pułapce dyżurów. Pamiętam wielu moich kolegów którzy zakładali jako pierwsi swoje firmy – mówili będziesz panem czasu , możesz brać ile chcesz dyżurów , kiedy chcesz, odliczysz samochód na firmę będziesz niezależny i do tego bogaty.
Dla kierownictwa stacji pogotowia obsadzenie dyżurów tego typu pracownikami było jak najbardziej opłacalne.
Pracownik taki musi mieć własne ubranie robocze , sam za siebie odprowadza składki , podatki, dokształca się również za własne pieniądze i we własnym zakresie. Pracownik taki czyli jednoosobowa firma w założeniu nie choruje, nie potrzebuje urlopu a kosztuje tak nie wiele. Ciągle w wielu stacjach pogotowia w Polsce średnia stawka godzinowa za pełnienie dyżuru przez ratownika na kontrakcie oscyluje w granicach dwudziestu kilku złotych za godzinę. Prawda, że dobry biznes?
W końcu nie trzeba martwić się o to czy ktoś zachoruje , nie obsadzi dyżuru – kary umowne za nieobecność czy spóźnienie na dyżur są przewidziane w umowach i wynoszą one bardzo często ponad 1.5 stawki jaką pogotowie musiało by zapłacić ratownikowi za dyżur.
W praktyce jeżeli osoba która pracuje na kontrakcie złamie nogę nawet jeżeli stanie się to w pracy podczas dyżuru jest zobligowana sama znaleźć zastępstwo na swoje dyżury. Jeżeli nie znajdzie zostanie ona obciążona karą finansową która pokryje dyżur innego ratownika i pozwoli pogotowiu zarobić na tym jeszcze 50% stawki za ten dyżur. Czy nie wydaje się wam , że jest to chore i nienormalne?

Pojawienie się konkursów ofert w większości stacji wstrzymało całkowite przyjmowanie na etat ratowników medycznych. Wiem o tym ponieważ gdy mój pracodawca nie przedłużył mi umowy o pracę w desperacji obdzwoniłem wszystkie pogotowia w Polsce. To był rok 2009 i żadne z dziesiątek jednostek pogotowia nie było w stanie zaoferować pracy na etat otwarcie naciskając na podjęcie u nich pracy na tak zwanym kontrakcie.

Na kontrakcie szło zarobić na prawdę dobre pieniądze. Szło o ile pracowało się dużo.
Znałem i znam wielu ratowników medycznych którzy wpadli w pułapkę dyżurowania. Niektórzy z nich mieli wolne zaledwie kilkadziesiąt godzin w ciągu miesiąca. Należało pamiętać o tym by cześć dochodów można było odłożyć na czarna godzinę by w razie choroby można było za coś ten okres przeżyć. Zachłyśnięci pierwszymi wypłatami ludzie brali kredyty na drogie samochody, budowali domy. Jednak im więcej ma się zobowiązań finansowych tym więcej trzeba na nie pracować.

Bezlitośnie tą cechę wykorzystali pracodawcy przez wiele lat stawki zarówno kontraktowe jak i etatowe stały w miejscu.
Pracownicy etatowi dowiadywali się, że jeżeli chcą podwyżek to mogą łatwo zostać zastąpieni pracownikami kontraktowymi. Pracownicy kontraktowi dowiadywali się , że jeżeli podniosą stawki nie zostaną oni wybrani w konkursie ofert.

Tak ta sytuacja trwa już dobre naście lat.
W tym czasie życie na dyżurze zmęczyło wielu moich kolegów. Niestety wielu z nich taki tryb życia pozbawił zdrowia. Ciągle znam jeszcze wielu tzw. „Turbo” ratowników dla których nie liczy się stawka, czas wolny , odpoczynek. Liczy się tylko by mieć jak najwięcej dyżurów. Większość z byłych „Turbo” ustatkowała się. Założyła rodziny nabyła dom mieszkanie i widzi, że chciała by mieszkać w tym domu więcej lub cieszyć się obecnością rodziny więcej. W sumie średnia przyjemność mieć dom w którym się prawie nie mieszka lub mieć rodzinę z która nie wiele się widzi. Wielu z nich po prostu nie ma już sił pracować po 300-400 lub więcej godzin na miesiąc. Jednak stawki jakie są w ratownictwie nie idą w górę.

Podczas mojego pobytu w Polsce postanowiłem porównać zarobki na etacie moich znajomych.

Mój kolega magazynier który zarabiał w 2010 roku około 1000 złotych może w tej chwili pochwalić się pracując dalej w tej samej firmie zarobkami rzędu 2500 zł netto miesięcznie. Do tego dostaje rożnego rodzaju bony towarowe, zniżki o wartości około 300 złotych miesięcznie. W ciągu 9 lat jego pensja podniosła się o 150%.

Moja koleżanka jest pielęgniarka w jednym ze szpitali powiatowych. W 2010 roku zarabiała ona 1450 zł na oddziale w obecnej chwili jej pensja netto wynosi prawie 3500 tysiąca złotych. Jej pensja w ciągu 9 lat podniosła się o około 140%

Moi dwaj koledzy ratownicy medyczni zarabiali w 2010 roku około 1500 zł na etacie. Jeden z nich pracując dalej na etacie w tym samym szpitalu w którym pracuje moja koleżanka pielęgniarka zarabia nieco ponad 2000 netto. Drugi pracujący na etacie w większym mieście dostaje 2250 netto. Jak widać zarobki ratowników medycznych wzrosły w ciągu tych 9 lat zaledwie o około 30-40%

Jeszcze kilka lat temu szkoły i uczelnie w Polsce masowo „produkowały” ratowników medycznych. Praktycznie w każdym większym miasteczku było studium policealne kształcące na kierunku ratownik medyczny. Bardzo dużo szkół wyższych w tym prywatnych również otwierało studia licencjackie dla ratowników medycznych. W tamtych czasach na rynek pracy trafiało setki ludzi którzy nie mogli znaleźć pracy w swoim zawodzie. Jednak kilka lat temu wygaszono szkolenie ratowników medycznych na poziomie szkół licealnych , również wiele uczelni zamknęło kształcenie na tym kierunku i absolwentów jest wyraźnie mniej niż kiedyś.

Ratownicy medyczni powoli zaczynają stanowić w wielu miejscach towarem deficytowi. Młodzi ludzie widząc sytuacje finansowa ratowników medycznych w Polsce nie garna się do studiowania ratownictwa. Obserwując to co dzieje się w Polsce z wielkim prawdopodobieństwem mogę stwierdzić ze jeżeli rząd nie zacznie pracować nad poprawa sytuacji ratowników już teraz to za kilka lat może stanąć przed obliczem dużego kryzysu. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego że każdy odchodzący z zawodu ratownik pozostawia po sobie około 300 godzin dyżurów które ktoś inny musi obsadzić.
Pracując na kontrakcie odczułem kilka razy stres czy wygram konkurs ofert, czy złożę odpowiednią stawkę, pamiętam długie rozmowy o tym , że jak przyjdą młodzi to dadzą mniejsze stawki i wówczas będzie duży problem z dyżurami dla starszych ratowników którzy chcieli by mieć większą stawkę (działo się tak w wielu stacjach w Polsce)

Co zrobić zatem aby zatrzymać ludzi odchodzących z zawodu? Co zrobić by przyciągnąć do pracy młodych.

Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Samo środowisko ratowników medycznych jest podzielone tak jak reprezentujące nas związki.
Chciałbym przedstawić kilka moich uwag i spostrzeżeń które nabyłem porównując ratowników medycznych z Wielkiej Brytanii oraz z Polski.

Ratownicy medyczny powinni w końcu nauczyć się mówić NIE
Wiem , że nie jest to łatwe ale w tym momencie na prawdę istotne. My jako grupa zawodowa powinniśmy nauczyć się mówić NIE. Przez co ten piękny zawód , zawód z etosem bohatera jest szmacony przez pracodawców i ludzi. Sami się niestety dajemy tak poniewierać bo nie jesteśmy zgodni i nie potrafimy walczyć o swoje. Pomyślcie o tym jak wasza praca będzie wyglądała za 20 lat jeżeli nic nie zmienimy? wyobrażacie sobie was ? 55-60 latków pracujących dalej w zawodzie , za marne grosze ciągnących 300-400 godzin miesięcznie ? Ja szczerze nie.
Było kilka nowelizacji rozporządzenia w sprawie medycznych czynności ratunkowych dołożono nam leków , czynności. Czy w związku z tym wasza wypłata w jakiś znaczący sposób drgnęła? Czy wasz pracodawca w sposób zadowalający przeszkolił was z używania tych leków i procedur? Nie spodziewam się wielu pozytywnych odpowiedzi.
Znam wielu moich ambitnych kolegów którzy rozpisują się o USG w każdej karetce , kilkoma uprawnieniami i lekami więcej bardzo negując osoby które są na nie. Wiecie co ja jestem obiema rękami na TAK. Ale w tym momencie będę krzyczał najgłośniej ze wszystkich NIIIEEEEEEEEE!!!!!! do puki nie zmieni się kilka rzeczy. Wiem , że jest to dla dobra pacjenta. Jednak w tej chwili to my ratownicy jesteśmy najważniejsi i jeżeli nie mieliśmy tego zakresu obowiązków przez kilkanaście lat , to ten rok – dwa zanim się je wprowadzi tak na prawdę nie wiele zmieni.
Po pierwsze za każdą tego typu zmianą powinny iść dodatkowe pieniądze które powinny być przeznaczone na wynagrodzenie w myśl dodatkowe czynności , dodatkowe wynagrodzenie.
Kompleksowe przeszkolenie każdego ratownika – które powinno być realizowane przez pracodawce i realizowane w czasie który będzie wliczone w czas pracy tym samym będzie płatne dla pracowników. Szkolenie to obejmowało by stosowanie nowych leków i procedur. Na przykład takie USG umówmy się nie każdy z nas jest orłem w odczytywaniu USG nie ma setek godzin praktyk i studiowania tego zagadnienia w wolnym czasie i wydawanie pieniędzy na udział w szkoleniach często w odległych miejscach w Polsce (bo wybrał czas dla siebie, dla rodziny, ma różnego rodzaju trudne sytuacje). Na pewno z tego powodu nie można powiedzieć , że pod jakimkolwiek względem jest on gorszym ratownikiem od innych. Dlatego przed wprowadzeniem USG do karetek czego tak bardzo chcecie proponuje zrobienie kompleksowego szkolenia dla wszystkich ratowników medycznych. Nie jakiś tam jednodniowy kurs. W ramach tego szkolenia ratownik medyczny w czasie pracy zamiast dyżuru na ZRM zostaje skierowany do pracowni usg na oddział chirurgiczny, kardiochirurgiczny oraz do innych miejsc by nauczył się dobrze odczytywać obraz i tym samym doszło do minimalizacji błędnego odczytu. Umówmy się , że całe takie szkolenie powinno trwać 5 dyżurów i musi zostać zrealizowane w czasie pracy pracownika. Bez tego powinniśmy otwarcie powiedzieć NIE dla przymusowego USG w ZRM
Nie wiem czy wiecie ale za granicą przestrzega się procedur ponieważ wyrósł biznes prawników wyspecjalizowanych w skargach i odszkodowaniach za złe diagnozy i błędy medyczne. Powoli ten biznes zaczyna pojawiać się również w Polsce więc może lepiej dmuchać na zimne. Rząd i przyszły samorząd ratowników medycznych powinien opracować ramowe procedury które będą osłoną prawną dla ratowników medycznych.
Jeżeli podane przeze mnie, wyżej postulaty zostaną spełnione wówczas jestem na TAK jednak nie wcześniej niż to zostanie spełnione.

Forma pracy ratowników medycznych

Pierwszą według mnie najważniejszą rzeczą którą powinno się zrobić jest ponowne zetatyzowanie ratowników. Wiem , że podniesie się na mnie wielki hejt jednak pozwólcie mi wytłumaczyć dlaczego jest to dla naszej grupy zawodowej mega dużym bonusem:
Czy znacie jakąś inną zawodową służbę ratowniczą która zatrudnia blisko połowę swoich pracowników na umowie cywilno-prawnej ? pomyślmy Państwowa Straż Pożarna, Policja ? Nie spotkałem się z osobami które świadczą usługę Strażaka na podziale czy policjanta w radiowozie jako firma a wy? Mimo , że tego się nie zauważa to różne stosunki pracy etat – umowa zlecenie – umowa cywilno-prawna powodują rozłam w naszym środowisku. Aby ten rozłam zniwelować potrzebna jest jedna forma zatrudnienia która stworzy jedność w naszym środowisku. Jako pracownik etatowy jesteś chroniony przez pracodawce, który odprowadza wszelkie składki , w razie wypadku czy choroby wiesz , że na L4 dostaniesz większe pieniążki niż osoba która na kontrakcie złoży wniosek o zasiłek chorobowy.
Na etacie również łatwiej jest strajkować , wejść w spór zbiorowy z pracodawcą wywalczyć pewne rzeczy takie jak lepsze warunki pracy, podwyżka. Jeżeli mądrze zawalczymy o nasze etaty możemy na nich zarabiać dobre pieniądze bez konieczności pracy na dodatkowych dyżurach. W Wielkiej Brytanii zdecydowana większość pracowników ratownictwa medycznego zrzeszona jest w jednym z dostępnych związków.

Ratownicy medyczni i ich reprezentanci:

Na pewno ratownicy medyczni w Polsce powinni mieć instytucje która ich reprezentuje z prawdziwego zdarzenia. Powinien powstać w pełni wybieralny samorząd ratowników medycznych. Plany są już od wielu lat. O powstanie takiego samorządu walczy Ogólnopolski Związek Zawodowy Ratowników Medycznych. Nie widzę jednak dobrej woli rządu do spełnienia tego postulatu ratowników medycznych – dlaczego? Odpowiedź nasuwa mi się jedna. Wówczas ratownicy medyczni byli by skupieni w jednej silnej organizacji i łatwiej było by im zacząć strajk i walczyć o swoje interesy.
Kolejnym wymogiem było by posiadanie kilku najwyżej trzech – czterech związków zawodowych które mają zasięg ogólnopolski zrzeszających duże grono ratowników medycznych które mogły by reprezentować tą grupę zawodową oraz wywierać pewnego rodzaju presję na pracodawcach w celu poprawy warunków pracy ratowników.

Strajk z prawdziwego zdarzenia?

Kiedyś obserwowałem w samym środku obecnie przyglądam się z boku działaniom ratowników medycznych, związkom. Niestety jesteśmy grupą zawodową która zadowala się słówkami i obietnicami. Żyjącą w nadziei , że ktoś kiedyś spełni te obietnice. Ile lat trwa już ta sytuacja? Dlaczego nie wykorzystujemy szansy jaką dają teraz nadchodzące wybory? Owszem dostajemy 1000 obietnic od nowych karetek po emeryturę po 25 latach pracy ale czym są pokryte te obietnice ? Jedynie słowem które jest zmienne w zależności od sytuacji.
Powinniśmy przyjrzeć się innym grupom zawodowym które osiągnęły sukces i skorzystać z ich doświadczeń.
Być może jedynym wyjściem w obecnej chwili jest z ciężkim sercem ale np przestanie obsadzania ZRM, SOR, DM w weekendy? Ratownictwo medyczne mimo , że jest ignorowane przez rząd jest bardzo wrażliwą i niezbędną do prawidłowego funkcjonowania służbą, której w tej chwili nie ma kto zastąpić.
Jeżeli dojdzie do kryzysu rząd będzie musiał zacząć rozmowy z ratownikami medycznymi. Wówczas ucząc się na błędach chciałbym żebyśmy dali postulaty nie do negocjacji. Żadnych dodatków (dodatki można zabrać) Po prostu wzrost poziomu wynagrodzenia Ratownika Medycznego do poziomu minimum 4000 złotych netto wraz z określonym % wzrostem rocznym wynagrodzenia a Ratownika Medycznego pracującego na kontrakcie również do podobnej kwoty obliczonej w stawce godzinowej. Jeżeli cofniemy się ponownie tak jak miało to miejsce kilkanaście miesięcy temu będziemy znowu mało wiarygodnym partnerem do negocjacji.

Nie ma chętnych na studiowanie ratownictwa medycznego? Nie ma problemu jeżeli młodzi ludzie zobaczą , że zawód ten jest odpowiednio doceniony, wynagrodzony i nie pracujemy już większą część miesiąca na dyżurach zaczną znowu garnąć się na studia.

W momencie gdy zostanie rozwiązany problem wynagrodzenia, pracy ponad normę, związków, samorządu warto następnie zadbać o polepszenie jakości naszej pracy, lepszy sprzęt, lepsze szkolenie, lepsza ochrona. Uczyńmy zawód ratownika lepszym. Zawalczmy o swoje i w końcu zjednoczmy się myśląc o naszej przyszłości. Tak na prawdę pokazywanie jacy jesteśmy biedni na FB niczego nie zmieni bo nikt nie weźmie nas na poważnie.

Zapraszam do śledzenia mojej strony na Facebook i Instagram

4 myśli na temat “Co poszło nie tak czyli nietypowy blog o polskich ratownikach medycznych.

Dodaj własny

  1. „Nastroje wśród polskich ratowników medycznych nie są najlepsze i na pewno nie będą do puki nie zmieni… ” mały błąd, bo powinno być „póki”. Nie żebym krytykował, po prostu zwracam uwagę 😉

    Polubienie

  2. Niezły artykuł. Kilka miesięcy temu zrezygnowałem z pracy w RM i wyjechałem do Szwajcarii. Tydzień temu zabrałem cała rodzinę. Mam życie i cieszę się, że spędzam czas z dziećmi a nie po 400 h miesięcznie jak w Polsce. Jak ktoś twierdzi, że ratownictwo medyczne to służba to się zgodzę ale z tego się nie wyżyje i tyle w temacie

    Polubienie

  3. Witajcie Ratowniczych Medyczny
    Nie wkurza Was jak obecnie tylko się mówi o pisze o pielęgniarkach w obecnych czasach pandemii?
    Jak mało, zarabiają 😠.
    A my mamy bardzo dużo za ciężką pracę. Czy wykonywanie toalet chorym jest i musi być tak kosztowne?
    Mamy większy zakres obowiązków i czynnosci medycznych które wykonujemy a jesteśmy tak uposażeni że żenada 😠. Obiecują nam ekipy rządzące że to się zmieni ale chyba na to nie możemy liczyć.
    Dać wszystko pielęgniarkom niech zarabiają po 10 tysięcy bo tak mało mają 😠😠😠.
    Co o tym sądzicie?
    O ratownikach nie słyszy

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: